To był słoneczny dzień, na niebie widać
było parę chmurek. Razem z bratem postanowiliśmy pójść nad leśną
rzeczkę. Nie mam pojęcia czemu Parys tak się śpieszył, ciągle mnie poganiał.
- Dawaj staruszku, dawaj. Chcesz tak iść cały dzień? – zapytał. - A czemu nie, pogoda taka ładna. - Nie denerwuj mnie staruszku. – uśmiechnąłem się na tę odpowiedź. Doszliśmy do rzeczki. Parys od razu wskoczył do wody. Nie dochodziła mu ona nawet do brzuchu. Wyglądał jak idiota. Podszedłem do drzewa i położyłem się na grzbiecie i patrzyłem na chmury. Prawie wszystkie przypominały mi ryby, albo jelenie. W pewnym monecie poczułem że coś ciągnie mnie za szyje, instynktownie rzuciłem się na to coś z pazurami. W odpowiednim momencie zorientowałem się, że był to mój brat. - Co ty wyrabiasz? - Próbuje zaciągnąć Cię nad rzekę, a ty się rzucasz na mnie z pazurami. - To nie rób takich rzeczy. - Oj biedny mały Grim się przestraszył. Moja droga biedaczyno.- Dobra nikogo tu nie było więc zacząłem biec za bratem. Ten pościg był jedną z lepszych rzeczy w ostatnim czasie. Niestety zakończył on się, gdy Parys wpadł na jakąś suczkę. Od razu spoważniałem. - Nic Ci nie jest? - Nie. – odpowiedziała suczka. - Jestem Parys, a to Grim. Jak się nazywasz. – zaczął mój braciszek. - Jestem Failen. < Failen? > |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz